|
|
Autor |
Wiadomość |
Arekis28
śrenio-zaawanoswany
Dołączył: 09 Cze 2006
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dąbrowa Górnicza
|
Wysłany:
Śro 14:19, 14 Cze 2006 |
|
Witam! Możecie pisać tu (tylko z jajem i klimatem) o waszych wygranych i porażkach w starciach między graczami. Chciałbym żeby posty były długie opisowe i z charakterem nawiązującym do nazwy gry;)
I pisać tylko i wyłącznie na temat! Każde odbieganie będzię karane. Możecie stawiać komentarze o bitwie/wojnie, lecz nie pisać postów odwołujących sie do komentarzy.
C.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Arekis28
śrenio-zaawanoswany
Dołączył: 09 Cze 2006
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dąbrowa Górnicza
|
Wysłany:
Śro 14:36, 14 Cze 2006 |
|
Zacznę żeby było wiadomo co mam na myśli:
I tak to roku pańskiego 2006 spotkały się na polach Wiśniówka niezmordowane hordy Builtdbg-a w sile wielkiej by w boju zmierzyć się z 10000-ną zaprawioną w bojach lecz w jakże dużej dysproporcji ilościowej armią Arystokraty Arekisa. Mocno zaskoczony był Arekis tym nieoczekiwanym spotkaniem bo pewnie czuł sięna swych włościach i pewien był swego bezpieczeństwa bo niedawno hołd lenny złożył i do sojuszu przystąpił by od niecnego Legionu Śmierci mieć choć na czas jakiś spokój a tu co? Musiał się zwiedzieć podstępny Buildt i na nieprzygotowanego spaść ze swą watahą czym prędzej nim kto zauważy i w sukurs przyjdzie. A i armia Arekisa częściowo z nowego rekruta się składała i choć morale było wysokie to jednak pospolitniacy dyscypliny tej nie mieli co stare wiarusy (a jeszcze imprę wczoraj mieli bo wiadomo jak się nowozaciężnych wita). Stara wiara w mig w szyku stanęła lecz cóż z tego kiedy młodziki skacowane nie wytrzymały napięcia i tył podali... I tak święcił swój tryumf as Legionu Śmierci i jeńców nie żywił i z białogłowami swawolić swej armii dozwolił i siła grosiwa zdobył. A chłopaki nauczkę mają coby nie tyłem lecz przodem do wroga stawać,co może przećwiczą następnym razem...
-----------------------------
a jeszcze imprę wczoraj mieli bo wiadomo jak się nowozaciężnych wita
impra ??:> hahaha, toz to takie "fantasy"
sorki, ale musialem to skomnetowac
B.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Bethregor
Honorowy forumowicz "Knights"
Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 546
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wejherowo
|
Wysłany:
Śro 14:03, 21 Cze 2006 |
|
O godzinie 13:24 w pochmurny dzień tóż przed bramami miasta władcy Coolero stawiły się dwie potężne armie. Miały stoczyć bitwę. W powietrzu było można wyczuć strach, niepokój oraz zbliżającą się falę śmierci.
Chwila zawachania wśród wojsk władcy Asgeroth, Bethregora. Jednak hetman dał znak do ataku. Jako pierwsi na armię przeciwnika natarli ciężko uzbrojeni żołnierze. Wbili się w szeregi lekko uzbrojonych oddziałów Coolero.
Łucznicy z murów zaczęli ostrzeliwywać nadciągające szeregi lekko uzbrojonych wojsk. Hetman Bethregora dał sygnał na ostrzeliwanie murów miasta przez łuczników. Wszędzie było słychać wrzaski oraz bojowe okrzyki.
Bethregor dał znak uzbrojonym w pełne zbroje płytowe żołnierzom do natarcia. Ci jednak nie zaatakowali głównej bramy tylko rozdzielili się na dwa legiony. Coolero to przewidział, ponieważ już nie raz był uczestnikiem bitew u boku Bethregora i w kierunku ciężko uzbrojonych posłał swoją jazdę konną.
W tym momencie główna brama padła i armia Bethregora powoli wchodziła do miasta, jednak im oczom zamiast ludzi przerażonych i uzbrojonych w przeróżne noże czy widły ujżeli ciężko uzbrojoną armię, która tylko czekała na ich wejście do miasta. To była chwila zawahania.
Łucznicy Bethregora zszedli niżej, gdyż nie mogli sięgnąć strzałami zastepów jazdy konnej Coolero. Przy murach toczyła się zażarta walka ciężkozbrojnych z konnymi. Lekko uzbrojony legion Bethregora został zmiażdżony przez ciężko uzbrojonych rekrutów.
Łucznicy zaczęli ostrzeliwać swoich ciężkozbrojnych oraz jazdę konną. W tym momencie niespodziewanie do ataku ruszyli konnicy Bethregora, którzy także podzielili się na dwa legiony. Jeden skierował się do bramy, a drugi do konnych przeciwnika.
Jazda konna Coolero została zlikwidowana i wtedy to tyły Bethregora zostały zaatakowane przez część jazdy konnej Coolero. Konnicy siali w szeregach zamęt i śmierć. Bethregor kazał swojemu hetmanowi, aby ten zatrabił na odwrót konnicy. Nim jednak część jazdy konnej Bethregora się cofnęła, aby doszczętnie rozbić konników Coolero, wśród łuczników nie została ani jedna żywa dusza.
Lekko uzbrojona armia skierowała się w stronę magazynów. Reszta armii zaczęła się wycofywać. Poseł Bethregora, który przybył do Coolero powiedział, że teraz mogą spokojnie wyjść z miasta i wziąć ciała poległych żołnierzy.
Kiedy tylko surowce zostały załadowane na wozy oraz zostału załadowane ciała poległych, cała armia ruszyła w stronę wyżyn, aby tam wieczorem świętować zwycięstwo nad armią Coolero.
Władca Asgerothu, Bethregor był zadowolony zwyciętwem i wiedział, że gdy z taką osobą jak Coolero stworzą sojusz, będą niepokonani.
Podczas uczty ludzie wspominali poległych, ale bawili się świetnie. Po uczcie około godziny 6 nad ranem, armia Bethregora wzniosła wielką chorągiew, która niósł Vooda i ruszyli w stronę swojej stolicy. Armią teraz przewodzili Porucznikowie: Zyzio oraz bulditbg.
Koło godziny 10 armia Bethregora stawiła się w Asgeroth i tam zaczęły sie przygotowania do wielkie fety.
Natomiast w mieście Coolero trwały przygotowania do ceremonii pogrzebowych.
Jeden z kronikarzy zapisał:
"Armia Coolero liczyła ponad czterysta tysięcy żołnierzy, natomiast w po drugiej stronie w armii było niecałe czterysta tysięcy. Była to jedna z najkrwawszych bitew w historii. Miejmy tylko nadzieje, że taka bitwa się za szybko nie powtórzy".
Skryba Coolero miał za zadanie policzyć armię i też tak zrobił. Wyliczył, że w bitwie brało udział: 9191 konnych, 147777 łuczników, 49950 piechoty ciężkiej oraz 198634 lekkozbrojnych. Jednak strat juz nie zdołał zliczyć, gdyż jedna strzała ugodziła go w szyję i zmarł.
Skryba Bethregora także miał takie zadanie i policzył, że w bitwie brało udział: 98393 konnych, 93568 łuczników, 99999 lekkozbrojnych oraz 99999 ciężkozbrojnych.
Doliczył się także strat podczas bitwy. Zginęli wszyscy łucznicy, 9191 konnych, 45369 ciężkozbrojnych i 91509 lekko uzbrojonych.
Już niedługo między tymi dwoma władcami zostanie podpisany pakt pokojowy i będą należeć do jednego sojuszu.
Niech w ich sercach zawsze płonie odwaga i męstwo.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
omernon
Administrator
Dołączył: 09 Cze 2006
Posty: 518
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Lodowej Fortecy
|
Wysłany:
Śro 19:58, 21 Cze 2006 |
|
Powwinnes pisac książki beth ta historyjka to bomba!
I pisać tylko i wyłącznie na temat! Każde odbieganie będzię karane. Możecie stawiać komentarze o bitwie/wojnie, lecz nie pisać postów odwołujących sie do komentarzy.
Przykro mi ostrzeżenie (na okres miesiąca)
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Anroth
początkująco-średni
Dołączył: 24 Cze 2006
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tam niestety lubią pudle :(
|
Wysłany:
Pon 21:39, 26 Cze 2006 |
|
Bitwa wspaniała, od razu widać, że było to zmaganie tytanów
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Arekis28
śrenio-zaawanoswany
Dołączył: 09 Cze 2006
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dąbrowa Górnicza
|
Wysłany:
Pon 14:32, 03 Lip 2006 |
|
Walka Arekisa z Paweltonem epizod I
Dnia ostatniego czerwca roku pańskiego 2006 (strasznego roku w świecie znanego z wojen licznych i innych kataklizmów) spotkały się wielkie armie Paweltona i Arekisa na polu gładkim i równym przedzielonym tylko leśnymi zagajnikami.Kronikarze nie zanotowali nazwy miejscowości nieodległej gdyż inne ważkie dla potomnych rzeczy opisywać im przyszło faktem jest że to conajmniej druga taka bitwa wielka rozegrać się tu miała.Arekis (bo on to do tej wojny doprowadził) naprzód dzień wcześniej heroldów z wyzwaniem do sir Paweltona wysłał bo gryzło Go wielce iż ten na dworze miejsce przed nim brał i wyżej w hierarchii stał.Heroldowie z niczym wrócili i żadnej odpowiedzi od dumnego Paweltona nie przywieżli na co gniewem strasznym Arekis zapałał i w mig przed czasem do boju ruszył.A ponieważ sprytnie rozegrać to zamierzał naprzód czterech zwiadowców wysłał żeby o stanie armii Paweltona zdanie sobie wyrobić.Ci czterej straceńcy dali Mu pojęcie że armia przeciwnika składała się z 21198 jazdy ciężkiej w zbrojach lśniących (kwiat rycerstwa to był zaiste) 21414 łuczników z łukami cisowymi przed którymi drżał świat cały,25320 piechoty ciężkiej która żelazną stopą deptała ziemię oraz 33690 pospolitej piechoty lekkiej co to zawsze w sile wielkiej występuje a ma to do siebie że szybko jak łan zboża pod huraganem pokotem się kładzie.Gdy Arekisowi jeden z czterech ostatnim tchem raport z sił przeciwnika składał ten uśmiechnął się tylko bo wiedział iż jego armia liczniejszą jest (a miał pod swymi rozkazami 45973 rycerstwa,49473 łuczników,57973 piechoty bardzo przedniej oraz 34173 lekkich) a żeby całej armii na szwank nie wystawiać wysłał 26000 łuczników,50000 ciężkiej piechoty oraz pospolitniaków 34000 a ciężkiej konnicy w domu zostać kazał żeby kwiatu swego rycerstwa nie przemęczać.Liczył też i na to iż konnica wroga nie widząc godnego siebie przeciwnika do ataku nie ruszy a wręcz cofnie się żeby z dyshonorem z pola walki nie zejść.Szyki obu bojarów podobne były przód łucznicy stanowili którzy zawsze pierwsi z dystansu atakują,centrum ciężka piechota stanowiła w cztery szeregi ustawiona a na skrzydłach lekkie znaki którym najłatwiej na tyły przeciwnika wyjść w ten sposób.Nie widać było jeno ciężkiej jazdy Paweltona Na co uśmiechnął się po raz drugi Arekis że rachuby Go nie zawiodły.Zaczęło się...chmury strzał z obu stron poszły tak iż niebo pociemniało na chwilę i po obu stronach padać zaczęli wojownicy.Już przewaga po stronie Arekisa się ujawniać poczęła gdyż Angielczyków jego nie sposób było w celności prześcignąć i choć straty ponieśli ciężkie to jednak pola dotrzymali i wrogą ciężką piechotę swymi strzałami razić poczęli na co ta do ataku co prędzej ruszyła widząc iż innego wyjścia nie ma i albo wrażych Angielczyków wyżenie albo sama pod nóż pójdzie...Już Łucznicy Arekisa cofać się poczęli i w szykach swej ciężkiej piechoty przerw szukać żeby w bezpośrednim starciu piechoty nie być zawadą gdy cóż to?Z lasu pobliskiego hurmem jazda ciężka zaczajona Paweltona na pole wylegać zaczęła i z boku na nich się zwaliła jak grom z jasnego nieba i pożarła w mgnieniu oka ową resztę łuczników oraz z taką zajadłością w szyki piechoty się wdarła że i ta łamać się poczęła choć siła ich było i sami weterani wielu wojen.Na nic się zdało wyszkolenie i zbroje mocne wszystko w puch rozbite zostało i ku domowi w popłochu umykać poczęło,na nic się zdały rachuby Arekisa i pojął on wielką swą pomyłkę lecz cóż zostało...armia rozbita z pola uciekła a i Jemu nic innego nie pozostało jak albo gardło dać albo do swej komyszy umykać by nową batalię planować...I spojrzał po raz ostatni na pole które polem chwały być miało a stało się gorzką przestrogą,i na trupy swoich i wrogich żołnierzy nad którymi już ptactwo krążyćpoczęło i umknął(ale nie na długo)
Koniec epizodu I
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Bethregor
Honorowy forumowicz "Knights"
Dołączył: 13 Kwi 2006
Posty: 546
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wejherowo
|
Wysłany:
Pon 15:12, 03 Lip 2006 |
|
bardzo fajne, ale przegrales mowisz ??
pewnie rewanzyk ???
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Arekis28
śrenio-zaawanoswany
Dołączył: 09 Cze 2006
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Dąbrowa Górnicza
|
Wysłany:
Pon 15:49, 03 Lip 2006 |
|
Arekis vs Pawelton Epizod II
Niewiele czasu upłynęło by wrócił Arekis na to samo pole na którym porażkę poniósł a teraz chciał je w pole chwały zmienić i sromotę z miejsca zetrzeć nowym wawrzynem zwycięstwa.Stracił sporą częśc armii swej w starciu poprzednim ale żądny szybkiego zwycięstwa zwołał wszystkie swe pozostałe jednostki a i nowego żołnierstwa zwerbował by tym razem Fortuna zwycięstwa Mu nie odebrała.Miało to być jedno mocne brutalne uderzenie beż kombinacji taktycznych.A szło za nim prawie 46000 ciężkiej jazdy co to ostatnim razem w domu ostała a która pałała wielką chęcią do dobrej rąbanki a ziemia drżała pod kopytami ich koni,szło 28000 łuczników Angielczyków z których część ocalała z poprzedniej bitwy i przy ogniskach opowiadała o heroiżmie swych pobratymców którzy w poprzedniej bitwie tu głowy złożyli,w końcu szło prawie 33000 piechoty ciężkiej Ci z kolei prawie wszyscy własnymi oczami widzieli pogrom poprzedni i Ci najwięcej do odzyskania mieli bo honor ich i duma po ucieczce poprzedniej ucierpiała wielce i koniecznie,za wszelką cenę wygrać tu chcieli.Po ostatniej bitwie wiedział Arekis iż sir Pawelton może bronić się ostro,lecz i to faktem było iż za wiele wojsk mieć nie może.I tak po raz drugi na tych samych polach stawiły się dwie armie i od razu mars zniknął z czoła Arekisa bo cóż ujrzał? Oto armia Paweltona z samej tylko ciężkiej jazdy(22000) i lekkiej piechoty(ok 35000) upojonych poprzednim zwycięstwem się składała a łuczników i cięzkiej piechoty na czas stawiło się tylko po około 1000 nowozaciężnego żołnierza.Jazda Paweltona pewna była swego do tego stopnia iż od razu do ataku poszła w tyle zostawiając lekką swą piechotę która w razie potrzeby wspomagać ją miała i która łuczników walką zająć miała i stało się to co stać się musiało...Bo oto najpierw łucznicy krwawe żniwo wśród jazdy zebrali strzałami swymi celnymi które przebijać zbroje jak papier mogły a reszty dokonało huraganowe przeciwnatarcie ciężkiej jazdy Arekisa która obskoczyła przeciwników tatarską modą i stłamsiła wszelki opór tak że ni świadek klęski nie uszedł z kleszczy przez nich utworzonych.Zanim lekka piechota Paweltona dotarła do centrum bitwy już tylko trupy zostały ze świetnej ongiś jazdy a przeciw pewnym zwycięstwa jednostkom Arekisa zwojować swą lekką bronią już nic nie mogli...Więc potwierdzili swą lekkość i lekko uciekać poczęli na co wielką wrzawę arekisowi wojacy podnieśli obwieszczając swemu wodzowi że bitwa wygrana i łup zacząć brać należy.
I wspomniał Arekis jak to poprzednio było że z niczym wracał pokonany i łup obfity brać kazał a jeńców nie żywić i syty chwały do domu obładowany wielkimi łupami wracał...
Raz jeszcze po czasie jakimś jak mu bolączka porażki się odzywać na nowo poczęła w bój z Paweltonem ruszył lecz to już nie tak wielka bitwa i nie taka wielka sława bo wojska Paweltona małe były i tylko formalnością było zniszczyć je i łup zabrać...mała wojna to i sława mała...
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
TheWanderer
kompletny początkujący
Dołączył: 20 Gru 2006
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Sob 15:50, 23 Gru 2006 |
|
devel vs E_Nomine
Było to dnia 23 grudnia, roku pańskiego 2006, o wczesnej porze z rana. Mieszkańcy miasta pod władzą E_Nomine nie spodziewali się, co zdarzy się tego dnia. Na polach przed miastem ustawiali się już dzielni rycerze, walczący pod sztandarem devel'a. Były ich tak wielkie ilości, że najbieglejszy z uczonych naszych ni jego nie zliczyłby ich wszystkich. Z lasów i pól i pagórków mnogich błyszczał ich oręż, a wszędzie słychać było gwar przygotowań. Wyszedł wtem E_Nomine na mur swego miasta i zbladł, widząc legiony swego wroga. Wiedział bowiem, że ta bitwa może być jego ostatnią.
Tych mieszczan, którzy jeszcze nie wstali by patrzeć na wojska pod murami, zbudził odgłos rogów i okrzyki bitewne ze wszystkich stron. Wnet wbiegli łucznicy na mury i zaczeli strzelać do najeźdźców. Tak poległo kilkanaście tysięcy nowych żołnierzy, którzy nie wiedzieli, jak bronić się mają. A w armii devel'a byli też łucznicy, w liczbie większej niż u E_Nomine, którzy poczęli strzelać w stronę tych stojących na murach. Z miasta dobył się żałosny jęk, gdy ciała zastrzelonych spadały na ulice i domy.
Zastanawiali się atakujący, czemuż to wojska wroga nie wyjdą na pole i walki nie podejmą. Zaczęli rozwalać mury miasta i forsować bramy, lecz wtem przybyła odsiecz. Pod ich stopami i kopytami trzęsła się ziemia tak, jakby czeluści piekielne odzywały się. Cały horyzont zajmowali, a tylu ich było, ile gwiazd na niebie. Szli ze wszyskich stron w błyszczących pancerzach, lecz niepewność malowała się na ich twarzach. Pierwsze starcie odbyło się na północ od miasta.
Na przedzie w szeregach devel'a walczyła ciężka jazda zaciężna, chroniąc łuczników przed bezpośrednim natarciem nieprzyjaciela. Tak samo E_Nomine wystawił na przód konnicę. Ich zderzenie brzmiało niczym grom. Naostrzone kopie wbijały się w pancerze obu stron. Krew lała się strugami tak, że trawa była już cała czerwona. Nad głowami jeźdźców świszczały strzały niosące niewyobrażalne straty.
Devel pierwszy wystawił do walki piechotę, kierując ją na zachód przez las, aby wrogie wojska nie mogły ich dostrzec. Gdy się przedarli przez tą puszczę, zaatakowali od tyłu, roznosząc zapasy żywności i wszystkie namioty medyczne, które spotkali na swej drodze. Chcieli tak przyspieszyć nieuchronną klęskę E_Nomine. Widząc niecną taktykę devel'a, wojska wroga nie miały wyjścia - musiały wrócić, by strzec pozostałego zaopatrzenia. Zanim jednak zdołali tam dotrzeć, klęska ich była przesądzona. Zostali zwabieni w pułapkę. Spostrzegli to, gdy oddziały devel'a wyszły z lasów i poczęły biec w dolinę, w której zgromadzeni byli oni wszyscy. Zaczęli uciekać w drugą stronę, próbująć znaleźć miejsce, w którym mogą stawić opór develowi. Dolina jednak biegła coraz niżej i nie mieli szans. Pole pokryły ciała tych, co poddać się nie chcieli.
Tego dnia ci z hordy E_Nomine, co zostali przy życiu, przeklinali los swój jako jeńców. Tak też zakończyła się największa bitwa w historii Knights, a E_Nomine pozbawiony wojsk został. Przyznał się później devel, że jego armia wiele liczniejsza była, i że były ich wszystkich tysiące tysięcy, lub nawet więcej.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
| |